czwartek, 14 lipca 2011

W końcu

W końcu stąd jadę!

Jeszcze nic tu nie pisałam o Chongqingu, w którym mieszkam, ale... jego jedna, ta najbardziej przytłaczająca strona sprawia, że za wszelką cenę chce się zobaczyć coś więcej. Chiny z obrazów w naszej głowie - pełnych poezji, ciszy, herbaty, gór i... prawdziwego nieba. Wreszcie!

(I PAND! Nie mogę się doczekać pand! W Chengdu, stolicy prowincji, jest ich wielki rezerwat! Podobno one cały czas albo śpią, albo jedzą, albo się biją! Czuję, że się zaprzyjaźnimy.)

Do zobaczenia po powrocie, za jakiś tydzień. Będę robić dużo zdjęć i, jak zawsze, dużo pisać w głowie. Postaram się większością podzielić na blogu. Wiem, że pewnie nie będzie to żadna dzika wyprawa, bo ze względu na pracę nie załapałam się na wyjazd na Południe, które jest naprawdę piękne (zostały mi tylko zdjęcia do smutnego oglądania) i jadę tylko na Zachód (prowincja Syczuan), ale... też nie będzie to Chongqing! O którym również napiszę po powrocie - a jest dużo do opowiadania.

Komu w drogę... (jeszcze nie jestem spakowana!)

1 komentarz:

Majana pisze...

Baw sie dobrze i rób zdjęcia. Chętnie pooglądam i poczytam:)
Pozdrowienia:)