piątek, 28 października 2011

Couch Surfing experience


Konto na CouchSurfingu postanowiłam założyć jeszcze w wakacje, kiedy zaczęłam poznawać w Chinach osoby, które podróżowały i korzystały z CS na całym świecie. Zresztą nie tylko o surfowanie po darmowych kanapach tu chodzi, ale o ludzi, historie, inne spojrzenia na różne sprawy, bezinteresowne ciepło i wspólne gotowanie. Można też umówić się na kawę czy inne piwo i razem pozwiedzać - z komentarzy i własnego doświadczenia wiem, że dzięki tubylcom z CouchSurfingu można dotrzeć w nieznane dla zwykłych turystów miejsca.


Moje doświadczenie z CouchSurfingiem jak dotąd jest następujące: poznany Chińczyk Jonny, który, wyłapany przez bardziej doświadczonego Ł., jako pierwszy pokazał nam Chongqing i ludzi od radosnej strony. Potem Chińczycy Julie i Garfield, też poznani przez Ł., którzy okazali się... po prostu najlepsi na świecie! O nich będzie później i więcej, razem z wpisem o samym Chongqingu (który nadal się szykuje przez wieczne nie wiem, od czego by tu zacząć...). Na samym końcu był Kanadyjczyk chińskiego pochodzenia, którego zbytnia, jak mówił, zachodnia, otwartość nauczyła mnie tak niezbędnego jednak dystansu do tej całej idei, a tuż przed nim, bo tak miło nią zakończyć, spała (jako pierwsza!) u mnie w JiangBei Chinka, która nosiła angielską wersję mojego imienia. Eva jest drobniutką i najzwyczajniej kochaną dziewczyną, z którą jeden wieczór nauczył mnie bardzo wiele. Pysznie się i zaskakująco otwarcie się rozmawiało, spacerowało, gotowało i jadło (słynne pomidory z jajkiem, smażone suszone tofu i coś, co wikipedia nazywa przepęklą ogórkowatą, a co lepiej nazwać - zwłaszcza przed konsumpcją - z angielskiego, po prostu gorzkim melonem).




Eva pokazała mi, jak ciekawie i wzbogacająco jest gościć kogoś w swoim mieszkaniu, ale i jak można dać wiele od siebie. Teraz sama będę potrzebować noclegu w dalekim Pekinie i już nie mogę się odczekać, aż poznam... Emmę! Już zresztą zdążyła miło mnie zaskoczyć, bo zgodziła się od razu przyjąć nas w trójkę, mimo, że ja nastawiałam się wysyłanie mnóstwa wczesnych requestów. A ona była, znowu, pierwsza.

Brak komentarzy: