niedziela, 8 stycznia 2012

Nowy lokator




Moja współlokatorka Chinka, jak to Chinki, zbyt rozległą wyobraźnią czy odpowiedzialnością nie grzeszy, ale, naturalnie, wrażliwość na piękno, i ogólnie cuteness ma rozwiniętą ponadprzeciętnie, tak więc wczoraj postanowiła sobie kupić... kota (Chińczycy zachwycają się wprost tymi malutkimi szczeniaczkami i kociakami sprzedawanymi z ciasnych klatek na deptaku, bez dostępu do wody i jedzenia, ale wyglądającymi supersłodko, nawet jeśli raczej niezbyt zdrowo czy też czasem w ogóle mało żywo; poza tym myślą, że małe pieski są super, zwłaszcza, jak da się je ospreyowac (pudelki z różowymi uszami, zieloną grzywką i niebieskim ogonem, przy czym kolory mogą się nieznacznie różnić, zawsze jednak mieszcząc się w rozsądnych ramach jaskrawości) i założyć buty tudzież inne przebranie). Dzisiaj jednak wyszła z domu na parę godzin zostawiając go (a właściwie ją - MiaoMiao) na pastwę losu, którym okazałam się ja. Musiałam się nią zająć, bo miauczała niesamowicie i bez przerwy. Z jej wskakiwania na moje nogi gdy przyrządzałam sobie lunch wywnioskowałam, że jest głodna, a z siedzenia - w przerwach od skakania - na nagrzanym ruterze - że jest jej zimno. To zachęciło (a raczej zmusiło) mnie do przeczytania o zbilansowanej domowej diecie kotów, przy niezwłocznym odstąpieniu jej skrawka elektrycznego koca. Z czasem dostała swoje jajko na twardo z makaronem i jakby się uspokoiła. A przykry obowiązek zaopiekowania się opuszczoną kotką, własnością chińskiej właścicielki (Oczywiście! Znowu ja, a ona taka nieodpowiedzialna!), okazał się naturalnie wielką radochą. Zaczęłam też czytać więcej o zbilansowanych posiłkach domowych czworonogów i znalazłam parę przepisów na... ciasteczka dla psów, a to w ogóle made my day. :)

Przykładowy przepis (z TEJ  strony):


Serowe kosteczki

2 szklanki mąki razowej 
1 i 1/4 szklanki utartego żółtego sera 
2 ząbki drobno pokrojonego czosnku 
1/2 szklanki oleju roślinnego 
5 łyżek stołowych wody

Mąkę, ser, olej i czosnek wymieszać (można użyć miksera), stopniowo dodając wodę. Ciasto rozwałkować do grubości ok. 1 cm i używając foremki wyciąć kształt kości. Piec w temperaturze ok. 200 stopni C. przez 10-15 minut, aż ciasteczka się przyrumienią. Przechowywać w szczelnym pojemniku lub w lodówce.

Nie jestem pewna, czy te przepisy akurat są dobrze zbilansowane, ale to kolejny pretekst do nauczenia się czegoś i... upieczenia po powrocie, więc na pewno porozmawiam z kimś mądrzejszym i wezmę się za te, czy trochę inne,  szalone ciacha.

I mnóstwo innego, zauważyłam, że jak komentuję jakieś smakołyki na moich ulubionych blogach kulinarnych, to najczęściej piszę, że ten na pewno robię jako pierwszy, od razu po powrocie do piekarnika.

A tymczasem, MiaoMiao... chyba sobie zbytnio folguje z moimi skarpetkami!




8 komentarzy:

Karolina Majsner pisze...

cudny siersc! :)))


Tak wieeem, wiem. Zbrodnia przeciw chińszczyźnie. Ale strasznie mnie irytują pałeczki, wtedy jeszcze byliśmy tak morderczo głodni, że najchętniej zasuwałabym chochlą a nie jakimś tam widelcem. Ale jedzenie pałeczkami sushi idzie mi całkiem nieźle ;)

fortunkuki pisze...

:)

Ja uważam, że z pałeczkami smakuje po prostu lepiej. Ale to może trzeba być wprawionym - prawdziwi Chińczycy jedzą nimi w taki specyficzny sposób, że po prostu zsuwają zawartość miseczki prosto do gardła czy wchłaniają (mając usta przy samej powierzchni jedzenia na talerzu) wszystko na raz jak ryba, bez przeżuwania. :)

Karolina Majsner pisze...

Mój żołądek mógłby tego nie znieść... to ja już zostanę przy moim widelcu i nożu, po prostu będę je na przyszłość umiejętnie chować na zdjęciach :D

Majana pisze...

Jaka śliczna jest ta kicia!!:)

Tyna pisze...

Kociak cudny, ale imię jakieś takie infantylne ;)

Tyna pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
fortunkuki pisze...

marTYNA, "Chiny" i "infantylne" są nierozłączne.

a poza tym, to większość ch. wyrazów jest jednosylabowych, łączą też tak imiona, np. CiCi, JoJo, MiMi, (Ai)WeiWei, a kotek bardzo swoje lubi, myśli, że z nim rozmawiamy, jak go wołamy (chyba staję się zbyt chińska). :) PS Pisz i rób zdjęcia, będę śledzić Twojego!

Tyna pisze...

Po małej przerwie, reorganizacji itd. wróciłam z pisaniem, więc na pewno coś się pojawi ;) A to imię mnie nie zaskoczyło, aczkolwiek tak sobie pomyślałam, że to tak jakby po naszemu nazwać kotka Mruczek albo Miauczek ;) zresztą! Imię kota nieważne, charakter się liczy! A ten na pewno go ma :)