wtorek, 16 sierpnia 2011

Pożegnanie z wokiem - i chińską tortillą... (to nie mogło się udać)

Pomiędzy Chengdu a Leshan i Jiuzhaigou, o których miałam napisać już dawno (ale zrobiłam stanowczo za dużo zdjęć i nie mogę się zdecydować, które zamieścić tutaj!) muszę pochwalić się tym, jak dowiodłam, że tortilla po chińsku to jednak nierealny pomysł. Dołączyć do tego tani wok ze straganu (jak sądzę) i chińskie jego użytkowanie niechlujne (poprzedni lokatorzy - Chińczycy - zostawili wok strasznie brudny i bez jednej ze śrub mocujących rączkę), jak również ilość wszystkiego, co do przyszłej tortilli wpakowałam - był to szalony pomysł!


A zaczęło się od tego, że, jak zwykle, czując małą nostalgię za domem i pieczeniem przeglądałam blog Liski, gdzie natknęłam się na jeden ze starych przepisów - na hiszpańską tortillę, włoską frittatę. Uznałam, że ja, mając wok, mogę zrobić wszystko - nawet tortillę (a wręcz frittatę) z chińskim twistem! Do ziemniaków dodałam więc ostrą zieloną paprykę, mój ulubiony suszony ser tofu, który świetnie komponuje się z jajkiem, pomidorami i ziołami, które zresztą zastąpiłam chińską zieleniną, pyszną, swoją drogą.





Udało mi się wszystko jakoś usmażyć od spodu, kiedy to, przy podnoszeniu tego ciężkiego (chyba żeliwnego?) woka rączka mu, biednemu, odpadła i uniemożliwiła dalsze manewry na polu przenoszenia wielkiego, ledwo usmażonego od jednej strony omletu na talerz i ładowania go z powrotem na patelnię w celu dosmażenia. Sytuacja mnie przerosła, w kuchni zrobił się nieziemski bałagan, a na obiad zaserwowałam sobie kupę... warzyw. Ale naprawdę pysznych!




Powtórzyłabym to może nawet, gdyby nie to, że... wczoraj kupiłam nowy, własny, jakże chiński, podobno tradycyjny, bo ze stali węglowej (mam nadzieję!) wok! Zdążył już przejść chrzest bojowy, z tym razem prawdziwym chińskim daniem. I o tym jutro!


Przepis na kupę warzyw i tak tu wstawię (cytuję za Liską, z moimi zmianami w <...>), może kogoś zainspiruje. Jeśli kto chce się uprzeć jednak na coś w rodzaju stałego omletu, to proponuję zmniejszyć ilość składników, albo nabyć więcej wprawy niż miałam ja - i smażyć na lepszym woku, czy też patelni.

Hiszpańska tortilla, włoska frittata, chiński omlet



50 ml oliwy z oliwek
4 małe ziemniaki
1 nieduża cebula
kilka pomidorków koktajlowych
mały ząbek czosnku, drobno pokrojony
4 jajka
świeże zioła <tudzież pospolita zielenina>
1/2 łyżeczki soli (lub do smaku)

<pieprz syczuański, parę ziarenek>
<suszone tofu w kawałkach (jest lekkie i plastyczne)>
<mała ostra zielona papryka>

Połowę oliwy rozgrzać na patelni (używam głębokiej patelni o średnicy 26 cm, ale może być też mniejsza, aby miała wysoki brzeg).
Ziemniaki obrać i pokroić w kostkę o boku 1 cm. Podsmażyć je ok. 10-15 minut, mieszając delikatnie co jakiś czas, by się równomiernie rumieniły. Dodać drobno pokrojoną cebulę <i paprykę>, czosnek oraz sól i podsmażyć kolejne 5-10 minut.

Jajka rozbełtać w miseczce, wlać na patelnię, dodać posiekane zioła, pomidorki koktajlowe, <przyprawy i wcześniej podgotowane lub usmażone z przyprawami tofu>. Smażyć na małym ogniu ok. 5-7 minut. Kiedy omlet będzie od spodu usmażony, delikatnie położyć na patelni talerz i jednym ruchem przerzucić tortillę na talerz, następnie zsunąć ją drugą stroną na patelnię. Smażyć kolejne 2 minuty. Z obu stron tortilla powinna być usmażona, a w środku nadal miękka.

<Można też, a czasem i trzeba, podarować sobie formowanie omletu i wymieszać wszystko razem! :)>




Brak komentarzy: